poniedziałek, 23 stycznia 2012

Jak zażegnać konflikt w grupie kobiet?

Specjalna dedykacja dla moich Kolezanek!

Gdzie kobiet ponad sześć tam zawsze konflikt jest. Tak powinno brzmieć przysłowie bajkowe w narracji o księżniczkach-wojowniczkach.
Czy to prawda, że kobiety są podatniejsze na konflikty? Że generują więcej, mocniej je rozwiązują? Niż mężczyźni? A niby jakie mają ku temu predyspozycje? Wiadomo – emocjonalne są, delikatne – na wskroś. Mężczyźni nie chowają tak długo urazy, nie rozpamiętują, nie obgadują, nie knują. Napiją się  razem wódki, pocałują się albo dadzą sobie po mordzie. Zagryzą śledziem i sprawa zakończona.

Kobiety zanim przejdą do zażegnania konfliktu, przygotują najpierw całą strategię, potem punktują szczegóły. W myśl logiki – od szczegółu do ogółu. Obgadają wszystkie za i przeciw – z  przyjaciółką ze studiów, z czasów podstawówki, z mamą, z sąsiadką, z facetem (co by mieć męską perspektywę), pójdą do kosmetyczki, żeby ich cera nie była ziemista i paznokcie lśniąco czerwone. Heloł! Jak kopciuch nie będzie przecież zakopywać topora? Jeszcze zrobią wywiad i „delikatnie” się wywiedzą, jak są nastroje w obozie przeciwnym. Jeszcze upieką jakieś ciacho albo zrobią sałatkę z szynką i ananasem, bo nie ma co startować na głodniaka. No i klimat odpowiedni wypadało by uczynić, najlepiej świeczuszki porozstawiać i chusteczki vintage do wytarcia ust. Z drugiej strony – jak spór będzie kończony w pracy, czyli w ciągu dnia, lampionki nic nie dadzą… Nic to, trzeba by poszukać w kobiecej prasie albo w necie jakiś porad, jaką aurę stworzyć na okoliczność zażegnania sporów i osiągnięcia efektownego efektu katarktycznego. Strój również musi być adekwatny. Nic nazbyt sexi, co by nie wywołało zazdrości w obozie przeciwniczek, bo wiadomo, że nie ma co razić po oczach, ale za skromnie też nie, bo odzież wierzchnia jest jak dobra zbroja.  Nie ma ten, tego  dobre szpilki nie są złe.

I kiedy już wszystkie kroki zostaną poczynione, punkty na mapie strategii odhaczone, na nogach szpilki koloru dzika fuksja – okazuje się… że konfliktu nie było, a może rozwiązał się sam, rozlazł.
Ważne, by nikt nie chował urazy, a po cieście zostały okruszki i by koleżanki chciały nasz przepis na sałatkę z szynką i ananasem.
Uff! I chodźmy wszystkie na wspólną wielką kawkę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz