niedziela, 15 stycznia 2012

***

Mogę wstać rano. Mogę umyć włosy. W ciszy i ciemności styczniowego poranka towarzyszyć zaspanym na przystanku. Czasem jest tak cicho i ciemno, że mam wrażenie, że wszyscy wciąż śpimy stojąc albo, że jestem bohaterem utworu Kafki. Mogę jechać metrem, mogę pracować. Mogę narzekać, że są korki, że ludzi w metrze od zawalenia i stoimy jakbyśmy trzymali się za ręce. Po pracy mogę wrócić do domu, w sztafecie uciekających  przez bramki. Mogę zrobić zakupy, zjeść obiad. Mogę narzekać, że tyle pracuję, a tle zarabiam, że mam tylko małe mieszkanie, że tylko jedno dziecko. Że wakacje tylko w Polsce. Mogę iść z dzieckiem na spacer i trzymac go za rękę, choć nie muszę. Mogę iść ulicą i słuchać muzyki. Mogę siedzieć w domu i robić, co chcę.
***
Może wstał rano, chciał isć do szkoły.  Może nie mógł.  Moze miał ochotę zjeść baklawę. Rodzice może kazali zachować ostrożność i tego dnia w ogóle nie mógł zrobić nic. Tylko siedział i nasłuchiwał odłosów miasta.  Na ulicy wciąż jest niebezpicznie, wychodzą demonstranci. Na ulicy są snajperzy. Może wcale się nie bał? W domu z rodzicami i braćmi jest bezpiecznie.
Widziałam reportaż.  I od tamtej pory widzę go codziennie, choć w życiu widziałam i czytałam straszniejsze.
Jest ciemno, jego ojciec wciąż mówi, szybko. Jakby zaraz miał się skończyć  świat, jakby się bał, że nie zdąży opowiedzieć o śmierci swego 10-letniego synka. Który tego dnia nie wyszedł nawet na ulicę. Stał przy oknie i snajper trafił go w głowę...
Kamera pokazuje miesjce przy oknie i dziurę po kuli. Po czym zjeżdża na podłogę i na tym poziomie już zostanie. Śledzi kroki ojca, który szybko opowiada i w klapkach schodzi ze schodów. Kamera pokazuje ślady krwi przy oknie, potem kieruje się ku wyjsciu z pokoju i schodami w doł... Od okna na górze do salonu na dole droga krwi. Bardzo widoczna na jsnych kamiennych schodach. Nie mogli go zabrać do szpitala, nie mogli mu pomóc, wszystko płonęło na zewnatrz, na dachach byli snaperzy. Kamera szybko płynie przez mieszkanie ojca, który wciąż mówi... po czym zatrzymuje się na łóżku, na którym z obandażowaną głową lezy 10-letni Chłopiec. Stop klatka. Cisza.
W Syrii od początku rewolucji zginęło ponad 5000 ludzi, w tym ponad 300 dzieci.
Nie muszą wychodzić na ulicę i demonstrować. Nie muszą nagrywać wciąż filmów i przekazywać ich swiatu, bo tylko dzięki temu, możemy zobaczyć, co się tam dzieje. Świat  i tak jest ślepy i głuchy.

***
Można je obejrzeć  w sieci, popijając herbatę i spokojnie zasnąć. Można rano wstać i jechać metrem.  Można strasznie zapłakać, że i tak nic nie da sie z tym zrobić. Przeciez wojny są zawsze, codziennie giną ludzie.
 Można więc wyłączyć komputer. Można zasnać. Cisza.
Nie ma nerwowej opowieści ojca w charczącym języku arabskim, nie ma krwi. I nie ma chłopca.

Zdjęcie pochodzi ze strony, w na której ten i inne reportaże mozna zobaczyć:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz