sobota, 6 sierpnia 2011

Rodzicielstwo.

Kiedy myślę o tym, jak się wszystko zmieniło, odkąd stałam się matką, kiedy rozmawiam z innymi rodzicami, padają te same stwierdzenia, podobne obserwacje. Że nie pamięta się czasów sprzed ciąży, że może i było fajne, ale jednak pusto. Że niby ma się więcej obowiązków, ale i siły wzrosły i w tym samym czasie można zrobić więcej. To ostatnie doświadczenie akurat nie moje... A przede wszystkim, że za nic na świecie nie chciało by się wrócić do czasów „wolności” i że dziecko pozycjonuje życie, bezwiednie ustawia dorosłym  hierarchie. Nie żal wychodzić z imprezy, kiedy dopiero się zaczęła, nie żal, że nie zdążyło się zrobić doktoratu, ani tego że wieczorów nie spędza się przy winie i książce, tylko prasuje się dziecięce łaszki. W mojej ostatniej lekturze znalazłam najlepszy fragment, który opisuje rodzicielstwo. W tekście wcale nie o tym.

„Mając 25 lat kokietowałem myśl o żydostwie i czytałem Singera.
Mając 26 lat, nieszczęśliwie się zakochałem.
Mając 27 lat, postanowiłem się ochrzcić.
Mając 28, przeczytałem Niebiańską przepowiednię Redfielda i ewangelizowałem.
Mając 29, uczyłem się astrologii.
Mając 30, czytałem Rozmowy z Bogiem Walscha i sporo przewartościowałem.
Mając 31, byłem bierzmowany.
Mając 32, odbywałem kursy rozwoju osobistego (pomoc przy zablokowanych emocjach).
Mając 33, założyłem rodzinę i mam spokój (na razie)."
Mariusz Szczygieł, Zrób sobie raj, s. 101.

Szczęście padającej na pysk matki, która nie miała sił ogolić nóg (dlatego jutro znów założy spodnie), nastawiającej budzik na 5 rano, z bananami we włosach, rzygami na skórze, wsłuchującej się w oddech śpiącego obok dziecka. Lepsze to niż wino, poezja, tytuły. Spokój w Kosmosie. Błogostan. Nirwana.

2 komentarze:

  1. ja się tylko pod tym podpiszę, dobrze?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ostatnio miałam przebłyski tęsknoty za "starymi dobrymi przed". Po dwóch dniach poza domem mi przeszło. :-)

    OdpowiedzUsuń