wtorek, 12 kwietnia 2011

Strach ma moje oczy.

Dawno się nie bałam. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz. I aż tak, że brakuje powietrza i fizycznie boli serce. Lęk ma kolor czarny i jest metalicznie zimny, lodowaty, nic nie da tulenie. Myślę sobie, że czyściec to nieukojony niepokój. Nie chcę wyobrażać sobie piekła. Boję się też piekła.
Boję się ostatnio tak bardzo, że kłębią się w głowie same czarne myśli. Kłębisko sprzyja ich rozmnażaniu. Jak bakterie, jak ptasia grypa, jak karaluchy. Masz wrażenie, że im bardziej się starasz to wyplewić, tym tego robactwa jest więcej, nawet w snach.
Najgorszemu wrogowi nie życzę.
Myślałam też, że jak człowiek jest dorosły, bierze odpowiedzialność, to i się nie boi jak dziecko.
Katastrofy, wiatry, trzęsienia ziemi, te wszystkie newsy z telewizji, na które lubią patrzeć ludzie znad filiżanki ciepłej herbaty z ciepłego domku,  nabierają innego znaczenia. Są możliwe. I są blisko. A dlaczego nie? Ludzie, którym zdarzyła się jakaś tragedia zwykli mawiać: wiem, że takie rzeczy się zdarzają, ale nie nam.
Boję się.


1 komentarz: