Tym razem nie handlowej. Warszawska Zachęta, wystawa „Trzy kobiety”. Feministyczne klimaty. Naga kobieta na telebimie w łyżwach jeździ po lustrze, naga kobieta na obrazie, różowe rzeźby waginy z materiału kojarzącego się z pluszem, gipsowe piersi, nawet nie odlewy; usta, piersi, nogi. Choć część prac artystek pochodzi z lat siedemdziesiątych, uznawane są bowiem za prekursorki sztuki feministycznej, rzec się chce: tiaa..., to już było.
Najbardziej wśród wszystkich prac podobało mi się małe zdjęcie z wielkim cycem – kobieta karmi dziecko. Mała fotografia na ścianie w źle oświetlonym zakątku wystawy, ginie wśród różowych pluszowych muszelek i zdjęć kobiety z podbitym okiem.
Video art., fotografie, instalacje. Gloria wagina. Oglądam sobie i myślę, nie ma w tym życia, sztuka dla sztuki, jestem kobietą, ale to nie o mnie.
Wielki Bru po włożeniu do wózka zaczyna marudzić, a włożony został w trosce o pluszowe eksponaty... Dostaje małego, suchego herbatnika na sali pustej i wielkiej, gdzie wisiało kilka zdjęć. Czujny ochroniarz, podchodzi do mnie i mówi:
- Proszę nie karmić dziecka.
Zabrzmiało prawie, jak „prosi się o niekarmienie zwierząt”...
Uprzejmie, z naciskiem na stanowczo, zapytałam, czy widzi CO dziecko je i czy sądzi, że jest realne niebezpieczeństwo zniszczenia fotografii z poziomu spacerówki. Po czym pytam pana:
- A czy można dziecko nakarmić piersią?
- Tym bardziej nie! Proszę na korytarz.
Stoję w Zachęcie, jestem na feministycznej wystawie, która głosi, ze patriarchat wciąż steruje kobietami, i z której wynika, że emancypacji nigdy dość. Naprzeciw mnie podstarzały ochroniarz, stoję na środku wielkiej sali, powoli rozpinam guziki bluzki, odrzucam do tyłu czerwone korale, wyjmuję pierś, wciąż patrząc patriarchatowi w oczu i przystawiam dziecko. Patrzą na mnie kobiety z fotografii, z posiniaczonymi oczami, z uchylonymi zmysłowo ustami, pokazujące jednak zęby. Patrzy na mnie młodzież, chłopak z dredami i jego kolorowe koleżanki, żywe kobiety w galerii sztuki. Moja pierś w Zachęcie. Następuje zjednoczenie, spotkanie sztuki i życia.
Tiaaa :-)
OdpowiedzUsuńNo ... dobre !
OdpowiedzUsuńTylko Twoje "phii" nie brzmi i nie wygląda jak zwyczajne "phi".
byłabym w stanie uwierzyć w to zakończenie...
OdpowiedzUsuńnie dziwię się że Olbrychski poszedł tam z szablą...
OdpowiedzUsuńo, patrzcie na to...
OdpowiedzUsuńhttp://www.plotek.pl/plotek/1,111758,9379778,Wyrzucili_ja_z_muzeum__bo_pokazala_piers_.html
Piękne.
OdpowiedzUsuń