Słodycz schowana w butach zakładanych rano do szkoły – to moje zdjęcie z dzieciństwa z 6 grudnia. Więcej nie pamiętam. Na prawdę nie pamiętam, kiedy przestałam wierzyć w świętego Mikołaja, może rodzice nie przywiązywali do tego zbytniej wagi? Czy ja w ogóle w niego wierzyłam? Nie pamiętam żadnych ściem rodziców, że rzekomo widzieli Mikołaja na saniach odjeżdżającego spod domu, uciekającego kominem i takie tam. Pamiętam przebranego wujka Krzyśka na wigilii u dziadków, ale wtedy oceniałam, na ile udało mu się zamaskować. Właśnie sobie uświadomiłam, ze nigdy nie pytałam rodziców, czy w ogóle podjęli jakiś wysiłek, bym wierzyła w istnienie szlachetnego starca z brodą w czerwonej czapie?
To będzie pierwsza Gwiazdka mojego syna. Mam się przebrać za starca, choć on jeszcze niewiele z tego zrozumie, ale za rok, dwa – co mam mu mówić? Mam go okłamywać w imię magii świąt i wspomnień z dzieciństwa? A później – jak mam mu spojrzeć w oczy, kiedy zapyta, dlaczego Mikołaj nie istnieje i dlaczego utwierdzałam go w błędzie?
Dla tych, którzy nie mają już takiego dylematu jak mój i ich dzieci wierzą w św. Mikołaja przytoczę apel autorstwa Agnieszki Stein, który przeczytałam kilka dni temu:
Uwaga!Uwaga!
Zbliżają się Mikołajki a potem Święta Bożego Narodzenia. Mamy w Polsce taką tradycję (i nie tylko w Polsce), że dzieci na prezenty często muszą zasłużyć. Ba… w niektórych domach jest taka tradycja, że dzieci dostają od Mikołaja rózgę lub są tą rózgą straszone. Tysiące Mikołajów w całej Polsce już zaczyna się wypytywać: a byłaś grzeczna/byłeś grzeczny? Wiele dzieci do ostatniej chwili przed gwiazdką zastanawia się co zastaną pod choinką, bo jeszcze wierzą swoim rodzicom.
Spróbujmy wszyscy zmienić tą tradycję. Prezenty nie są w nagrodę. Święta nie są po to, żeby komuś było przykro. A Mikołaj nie po to został świętym, żeby nim straszyć dzieci.
Prezenty są wyrazem naszej wzajemnej miłości i więzi, które są między nami. Uczmy nasze dzieci bezinteresownego obdarowywania się. Pokażmy im, że potrafimy być hojni i że potrafimy wybaczać. Chociaż w tym jednym dniu, kiedy każdy powinien czuć się szczęśliwy zapomnijmy o wychowaniu i skupmy się na wspólnocie, którą razem z dziećmi tworzymy.
Zbliżają się Mikołajki a potem Święta Bożego Narodzenia. Mamy w Polsce taką tradycję (i nie tylko w Polsce), że dzieci na prezenty często muszą zasłużyć. Ba… w niektórych domach jest taka tradycja, że dzieci dostają od Mikołaja rózgę lub są tą rózgą straszone. Tysiące Mikołajów w całej Polsce już zaczyna się wypytywać: a byłaś grzeczna/byłeś grzeczny? Wiele dzieci do ostatniej chwili przed gwiazdką zastanawia się co zastaną pod choinką, bo jeszcze wierzą swoim rodzicom.
Spróbujmy wszyscy zmienić tą tradycję. Prezenty nie są w nagrodę. Święta nie są po to, żeby komuś było przykro. A Mikołaj nie po to został świętym, żeby nim straszyć dzieci.
Prezenty są wyrazem naszej wzajemnej miłości i więzi, które są między nami. Uczmy nasze dzieci bezinteresownego obdarowywania się. Pokażmy im, że potrafimy być hojni i że potrafimy wybaczać. Chociaż w tym jednym dniu, kiedy każdy powinien czuć się szczęśliwy zapomnijmy o wychowaniu i skupmy się na wspólnocie, którą razem z dziećmi tworzymy.
Życzę Wam dziś pełnych butów bez względu na to, kto je napełni!
u mnie znikało jedno z rodziców w czasie kolacji i pojawiały się prezenty pod choinką- była ściema... ale nie pamiętam momentu, jak to zdemaskowałam. Magia świąt... no tak...
OdpowiedzUsuńTo co powiemy naszym synom?
No właśnie, nie pamiętasz, kiedy przestałaś wierzyć, rozmawiałam wczoraj z koleżanką i ona też nie wie, kiedy...
OdpowiedzUsuńJak już wymyślisz, co powiesz, daj znać, ja mam jeszcze trochę czasu..
Powiecie to samo, czyli nic... będzie bajer, ściema ... a Oni, kiedy przekonają się, że to kłamstwo bardziej skupią się na tym, że to świadomy krok ku prawdzie istnienia i "dorosłości". Nie będzie zgrzytania zębami z żalu i złości, będzie radość zaznajomienia "prawd" dorosłych. To tak jak z wątpliwością "skąd biorą się dzieci?" . Dowiadujesz się dużo wcześniej, nim Pani na biologii opowiada w chichotach klasy o ... phi phi phi. A niby wczesniej wierzysz, że ziarenko, bocian, krasnoludki, chmurki, bzdurki... To podobna granica "prawd", które znaja tylko dorośli.
OdpowiedzUsuńWasi synowie te wszystkie "prawdy" mają przed sobą... i każda z takich "prawd" jest pewnego rodzaju granicą ... którą będa chcieli przekraczać i będą z tego bardzo zadowoleni i ustatysfakcjonowani.
Kejt, ja mam jeszcze więcej czasu;) Ty musisz myśleć szybciej;)
OdpowiedzUsuńWięc Ty Edyta jestes wolna od tej odpowiedzialności, Bruno opowie Frankowi jak to z tym Mikołajem tak naprawdę jest , he he :)
OdpowiedzUsuńE tam, ja bym nie dramatyzował, tylko się dobrze bawił. Ja nie pamiętam, żeby prawda o Św. Mikołaju odbiła się na mojej psychice - zwłaszcza w sensie "zostałem oszukany przez własnych rodziców".
OdpowiedzUsuńMój Mikołaj napisał list do Św. Mikołaja, położył na parapecie i się cieszył jak dziecko (hehe) jak rano znalazł w tym miejscu cukierki (bo Św. Mikołaj przyszeł w nocy po list).
U nas kolejny rok z rzędu przyjdzie osobiście Św. Mikołaj - i będzie przychodzić, dopóki będzie to kręcić moje dzieci.
Przyznaję się jednak do metody wychowawczej "Niegrzecznie się zachowujesz, a Mikołaj wszystko widzi i zapisuje"...