piątek, 10 grudnia 2010

Zgrzeszyłam.

Były w promocji. Piękne zamszowe rękawiczki, kupiłam dwie pary - sobie czerwone i beżowe –  z myślą, ze dam komuś pod choinkę, tylko ani siostrze ani mamie nie pasują do niczego.... Kupiłam, mimo, ze w ogóle ich nie potrzebuję. Kupiłam, choć pojechałam do Babilonu po coś zupełnie innego. Kupiłam, bo były w promocji i w zgrabnym pudełku. Po cholerę?
Uświadomiłam sobie w domu, ze czerwone, mimo, że ładne, mnie też do niczego nie pasują, lubię szarość i czerń. Myślę sobie: dokupię czerwony szal i będzie pasowało. Po cholerę mi kolejny szalik? A później torba i nie daj Boże nowe buty... ?

To „kupiłam” to jak „zgrzeszyłam”. Chyba powinno się opracować nową kategorię winy. Już widzę te kolejki przy konfesjonale... zagalopowałam się... jednak nie widzę.

7 komentarzy:

  1. Oj, Kejt, ja tak grzeszę non stop z tym, że teraz zamiast kupować kolejne ubranka dla Synka (dla siebie jakoś przestałam - irytuje mnie moja nowa figura i trudno mi cokolwiek kupić) wydają majątek na włóczki. Kolejne i kolejne, i kolejne, a kolejka rzeczy do wydziergania wydaje się okropnie wydłużać.

    OdpowiedzUsuń
  2. To Ty nie grzeszysz... pasja to życiowa konieczność.

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć nie wychodze teraz do galerii, to widzę, ze wykombinowałam inną możliwość- zakupy przez internet:) Oj trzeba będzie zrobić rachunek sumienia... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tam, aj tam! :-)
    Kasa z konta i tak znika w zastraszającym tempie.
    Edyta, ja też tak kombinuję :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. hmm... a ja ostatnio mam inny problem z zakupami... niewiele mi się podoba... i związku z tym nie grzeszę... tak przynajmniej mi się wydaje... nie wiem tylko dlaczego mój mąż uważa inaczej...

    OdpowiedzUsuń
  6. ja mogę wziąć te beżowe jak nie masz chętnego :)

    kobiety tak mają ciągle grzeszą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasiu, beżowe zapakowane, jednak siostra dostanie, najwyżej dokupi se torebkę:)

    OdpowiedzUsuń